Hello Beauties!:)
Osławione Pout Paint'y ze Sleeka wpadły w moje łapki już kilka ładnych miesięcy temu. Używam je głównie przy makijażach do sesji zdjęciowych. Już dawno chciałam pokazać jak prezentują się na ustach, wydawało mi się, że moje nie nadają się do tego. Ale jednak zebrałam się w sobie i oto one:)
Sleek Makeup Pout Paint - wysoko napigmentowana farbka do ust.
Wysoko napigmentowane „farbki” do ust, czyli trwałość szminki i połysk w jednym. Ich główną zaletą jest pełne krycie ust oraz możliwość łączenia ich ze sobą, tworząc nowe odcienie pomadek,własne kompozycje. Daje to nam możliwość stworzenia własnej palety kolorów. Są wielofunkcyjne. Można je mieszać na wiele sposobów. Jednorazowa aplikacja/warstwa wystarczy aby całkowicie pokryć usta, gdyż farbka jest bardzo napigmentowana.
Na początek zaprezentuję poszczególne kolory. Nie bawiłam się w mieszanie ponieważ przy 11 kolorach i ciągłym ich ścieraniu moje usta wyglądały jak klauna, całe zaczerwienione:P
Tak prezentują się na ustach:
#153 Cloud
#154 Mauve Over
#155 Lava
#156 Peachy Keen
#157 Pin Up
#158 Rosette
#159 Port
#160 Pinkini
#161 Minx
#163 Peek a bloo
OPAKOWANIE: Prosta , niewielka tubka z aplikatorem którym najwygodniej dozuje się np. na wierzch dłoni. Design opakowania jak zawsze w przypadku produktów Sleek - bardzo na czasie.
DZIAŁANIE: Aplikacja jest możliwa tylko za pomocą pędzelka. Wystarczy odrobina produktu, pigmentacja fenomenalna. Po dłuższym "nie używaniu" trzeba nimi porządnie wstrząsnąć ponieważ rodziela się ta lepka forma jak błyszczyku od pigmentu. Niektóre odcienie u mnie są bardziej płynne co widac na zdjęciach. Nie podkreślają suchych skórek, a tym bardziej nie wysuszają:) Niestety trzeba mieć cierpliwość przy aplikacji, bo trochę smużą. To co mnie trochę irytuje to fakt, że jeżeli nałożymy za dużą ilość produkt osiada na zębach.
TRWAŁOŚĆ: Bez jedzenia i picia nawet do kilku godzin. Testowane na modelkach przy paro godzinnych sesjach nie wymagały poprawek. Raczej nie zastygają na ustach. Nie jest to lip tint. Nie pozostawia barwnika na ustach po starciu (a szkoda).
WYDAJNOŚĆ: Niesamowita. Wystarczy odrobina produktu, żeby dokładnie pokryć usta.
PODSUMOWUJĄC:
Kolejny produkt godny polecenia. Dodatkowy plus to taki, że mieszając klika kolorów możemy uzyskać coś nowego zaskakującego. Ewentualnie nosić solo:)
Tradycyjnie:) Miałyście styczność? Może, któryś wpadł Wam w oko?
Pozdrawiam
Sabina
Fajny wynalazek, ale nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńświetne do makijazy na sesje ;) zwłaszcza ten niebieski :))
OdpowiedzUsuńMam jedną i jestem bardzo zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńszaleństwo, do sesji świetne :)
OdpowiedzUsuń156 sni mi sie po nocach;D
OdpowiedzUsuńniebieski jest idealny! Kolor Milkshake także warty uwagi.
OdpowiedzUsuń(i słowo 'napigmentowany' pisze się razem ;)
już poprawiam:) staram się nie robić błędów ale jak pisze kilka notek pod rząd już później wszystko mi się zlewa:P
Usuńojej, nie wygladaja zbyt zachecajaco..
OdpowiedzUsuńpiekne są! w końcu muszę kilka kupić, bo są genialne! w szczególności te intensywne barwy takie moje!
OdpowiedzUsuńKolory obłędne ale mnie osobiście przerażają produkty do ust w tubkach o.O
OdpowiedzUsuńFajne są te farbki :-)
OdpowiedzUsuńtyle razy nastawiałam się na jego kupno!
OdpowiedzUsuńChętnie podkreślam usta. Kilka odcieni wpadło mi w oko, aczkolwiek nie jestem przekonana do farbek;)
OdpowiedzUsuńniektore kolory wyglądaja bardzo ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Rosette i Minx, nie sądziłam, że one mają aż taką pigmentację, wyglądają faktycznie jak farbki. Fajny pomysł z mieszaniem odcieni :)
OdpowiedzUsuńJeju , ta biała okropna !
OdpowiedzUsuńZ pozostałych coś by wybrał dla siebie :)
Noooo ciekawe :D
OdpowiedzUsuńBiała i niebieska koszmarna ;)
Podobają mi się za to Peachy Keen, Milkshake i Pinkini :)
Lava i Port <3
OdpowiedzUsuń