Hello Beauties!:)
Post na czasie, na dworze coraz zimnie, częściej sięgamy po różnego rodzaju specyfiki do ust. Przybywam dziś z recenzją wszechobecnego jakiś czas temu w internecie balsamu Tisane. Kilka miesięcy temu miałam ten balsam ale w słoiczku. Niestety nie zaskarbił on sobie mojego serca. Wręcz przeciwnie. Nie potrafiłam go zużyć. Tak jest do dzisiaj. Wszelkie mazidełka do ust w słoiczkach nie przejdą u mnie. Nawet w domu nie chce mi sie najzwyczajniej w świecie iść umyć dłonie aby nałożyć balsam. Próbowałam się tak zmusić do zużycia masła z Nivea. Niestety nie wyszło. Masełko leżało przy łóżku i się kurzyło. Ogólnie już kilka razy wspominałam, że staram się sukcesywnie zużywać wszystkie napoczęte produkty.
Chciałam dziś co nie co napisać o balsamie w sztyfcie. Może któraś z Was nie miała z nim do czynienia (w co wątpię) bądź zastanawia się nad kupnem?
Nowe wcielenie kultowego balsamu do ust Tisane. Teraz w postaci sztyftu.
Pomadka-balsam do ust Tisane wygładza, nawilża i odżywia suche, popękane wargi. Chroni i regeneruje naskórek ust wystawionych na niekorzystne działanie pogody (wiatr, mróz, słońce). Ułatwia gojenie opryszczki.
Najważniejszym składnikiem balsamu są aktywne wyciągi z trzech ziół: melisy, jeżówki purpurowej i ostropestu plamistego. Liść melisy zawiera składniki o działaniu bakteriobójczym. Ziele jeżówki stosowane zewnętrznie podnosi odporność tkanek na infekcje bakteryjne i wirusowe. Flawonoligany zawarte w nasionach ostropestu plamistego wykazują niezwykłą zdolność regeneracji uszkodzonych komórek. Ponadto pomadka zawiera wosk pszczeli i oleje roślinne, które zapobiegają utracie wilgoci i chronią przed wpływem niekorzystnych warunków atmosferycznych oraz miód i witaminę E, skutecznie odżywiające uszkodzone komórki naskórka i przyspieszające ich regenerację.
Ziołowy kosmetyk o wspaniałym waniliowym zapachu i miodowym smaku ma miękką, tłustą konsystencję ułatwiającą smarowanie.
Główne składniki: oliwa z oliwek, olej rycynowy, wazelina, parafina, lanolina, miód, wyciąg z jeżówki (echinacea), wyciąg z melisy, wyciąg z ostropestu plamistego, witamina E, wosk pszczeli.
Inf z wizaz.pl
A więc:
OPAKOWANIE: Standardowe, jak przy zwykłej pomadce. Poręczne, zatyczka działa na klik tak więc mamy pewność, że nie otworzy Nam się w torebce. Szału jakiegoś nie ma, aczkolwiek jest porządnie wykonane, napisy się nie ścierają. I jest w Naszych barwach narodowych:P
DZIAŁANIE: Balsam ten fajnie nawilża usta, odżywia je oraz wygładza. Regeneruje suche skórki. Na szczęście nie miałam problemów z żadną opryszczką, czy jakimś poważniejszym uszkodzeniem ust więc w tej sprawie ciężko mi się wypowiedzieć. Jednak moge zapewnić, że na prawdę działa. Jeśli chodzi o zapach to nie nazwałabym go wanilią. Jest chemiczny, ale czujemy go tylko jak zbliżymy sztyft do nosa i skupimy się na zapachu. Podczas aplikacji nie jest od dla mnie w ogóle wyczuwalny.
TRWAŁOŚĆ: Nie wymagam od balsamu, żeby był trwały, tylko, żeby dobrze się wchłaniał i odżywiał naskórek. Często moje usta są spierzchnięte, wystarczy, że nałożę ten specyfik grubszą warstwą na noc i działa cuda. Sam sztyft nie wygląda zachęcająco, aczkolwiek sunie idealnie po ustach zostawiając na nich warstwę hmm powiedziałabym takiego "miodu". Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi:)
WYDAJNOŚĆ: Jak na moje użytkowanie bardzo wydajny. Od dość długiego czasu smaruje usta przy każdej okazji, nie tylko na noc, widać nawet na zdjęciu dosyć spore zużycie jednak myślę, że jeszcze troszkę mi posłuży.
PODSUMOWUJĄC:
Jestem z niego zadowolona, jak nigdy. Myślałam, że takie rzeczy nie są dla mnie a teraz nie mogę się bez tego balsamu obyć. Jednak dobrze czasami wyrobić sobie zdrowy nawyk:)
Stosowałyście? A może macie jakiegoś swojego ulubieńca? Możecie coś polecić? Lubie testować kosmetyki raczej sprawdzone:)
Pozdrawiam
Sabina
Miałam wersję w słoiczku i miło wspominam. Sztyft jest bardziej poręczny w używaniu na zewnątrz, bo nie trzeba gmerać palcem w słoiczku :)
OdpowiedzUsuńdlatego u mnie sztyfty rządzą :)
UsuńMam go od jakiegoś czasu i uwielbiam :) Zastąpił mi piekącego kamforowego Carmexa i spisuje się wyśmienicie. Zwłaszcza teraz, kiedy z niewiadomych powodów od kiedy mam aparat na ząbkach, strasznie pierzchną mi usta, Tisane jest dla mnie prawdziwym ratunkiem i ukojeniem :D
OdpowiedzUsuńSama planowałam coś o nim naskrobać, ale póki co się powstrzymam, co by nie było, że odgapiam :P ;)
skrob, skrob, chętnie poczytam :)
Usuńnie mialam ale poszukuje czegos dobrego wiec moze kupię :)
OdpowiedzUsuńpolecam, ja mam w planach wypróbować jeszcze balsam EOS :)
UsuńMiałam wersję w słoiczku i byłam zadowolona. Sztyft jest wygodniejszy i można go stosować poza domem,ale osobiście nie miałam. Ja bardzo lubię pomadki ochronne Blistex i masełka Nivea
OdpowiedzUsuńO Blistex nie słyszałam, chętnie przejże oferte :) Dzieki :)
UsuńCzytałam o nim wiele pochlebnych opinii :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem nie ma do czego sie przyczepić :)
UsuńZnam ten balsam - bardzo dobry w rozsądnej cenie.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej! :)
UsuńCiekawi mnie, czy działa równie świetnie jak wersja w słoiczku
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem większej różnicy nie było. Tyle, że większy komfort używania sztyftu. Ale wiadomo... kto, co woli :)
UsuńMam próbkę tego balsamu, muszę ją w końcu zużyć :)
OdpowiedzUsuńwypróbuj bo warto! :)
UsuńMam ten balsamik, ale w słoiczku czego bardzo żałuję, bo mogę stosować go tylko w domu ( nie lubię używać balsamów ze słoiczka poza domem bo nie zawsze mam możliwość umycia dłoni przed aplikacją i taka forma jest dla mnie niehigieniczna ) na przyszłość z pewnością skuszę się na sztyft.
OdpowiedzUsuńNiestety chyba te w słoiczku nie zostały zbytnio przemyślane przez producentów. Denerwuje mnie również w nich to ( w sumie w każdym produkcie,który trzeba wygrzebywać z opakowania), ze zbiera sie za paznokciami. Wiem, że można nakładać odwróconą płytką mimo to ja mam szczęście, że zawsze coś za ten paznokieć wlezie ;/
Usuńchętnie wypróbuję zimą ;) wtedy często robi mi się zimno, spierzchnięte usta i wgl nie fajnie ;)
OdpowiedzUsuńJa zużywam wszystko co mam bo chce wypróbować EOS. A przyjęłam sobie zasadę, że dopóki nie zużyje zapasów nie kupie nic nowego :D Więc motywacja jest, a i jednak ciało na tym korzysta :D
UsuńNiestety ja często mam problemy z opryszczką (chociaż od 5 miesięcy mnie nie nachodzi, ale nigdy nic nie wiadomo ;) pod tym względem z chęcią bym wypróbowała ten balsam
OdpowiedzUsuńOjj ja na szczęście (odpukać) chyba ani razu nie miałam z nią do czynienia. Jednak moją siostrę nie raz dopada, to kupuje jakieś plastry compeed i jej pomagają :)
Usuńznam, lubię, zużyłam już kilka opakowań - w słoiczku i w formie pomadki, teraz aktualnie mam stary dobry carmex ale Tisane kupię na pewno ponownie:) nie dość, że działa to jeszcze przepięknie pachnie:D
OdpowiedzUsuńCarmex też lubie, najczęściej sięgałam i wykupie ponownie na zapas, jak moje usta były w mega złym stanie i strasznie piekły. Wtedy taka silniejsza kuracja Carmexem i wszystko wracało do normy :)) Jak na razie większych problemów nie mam więc zapobiegawczo co jakiś czas traktuje usta balsamem :)
Usuńuwaga nie miałam go! Ale sama nie wiem czy go chce : p bo mam taki zapas mazideł że przed dwa lata będę się maziać xd
OdpowiedzUsuńAż nie wierze !! :D No to maziaj się maziaj :D Będziesz gładka jak pupcia niemowlęcia :D
UsuńMiałam tylko wersję słoiczkową i byłam bardzo zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńProducent trafił do obydwu grup docelowych, faworytów produktów słoiczkowych i sztyftowych :D
Usuńuwielbiam Tisane :) ale właśnie wersję słoiczkową, jest mocniejsza - jeśli chodzi o pielęgnację :)
OdpowiedzUsuń